Przejdź do głównej zawartości

Posty

Rozdział 4

Kiedy wstałem rano, dziewczyny przy mnie nie było. Nie chciałem się bez niej oddalać, więc postanowiłem poczekać aż wróci, przynajmniej do czasu aż jej nieobecność stanie się dla mnie bardzo niepokojąca. Po dwóch godzinach dziewczyna wróciła. -Gdzie ty byłaś?-spytałem wkurzony  -Poszłam się rozejrzeć po wyspie.-odpowiedziała jak gdyby nigdy nic. -Beze mnie? -Nie chciałam Cię budzić. Poza tym posłuchaj. Wyspa wygląda na całkowicie opuszczoną. Wydaje mi się, że tu nikogo nie ma. -Co ty opowiadasz? Przecież to nie możliwe..Bill powiedział... -Najwyraźniej ktoś musiał ich ostrzec...Widziałam tutaj wielki budynek, niczym zamek, ale wyglądał jakby co najmniej kilka dni tutaj nikogo nie było.-rozszerzyłem oczy ze zdziwienia.  -Daleko jest ten zamek?-spytałem -Jakąś godzinę drogi stąd. -Idziemy, nie ma na co czekać.-postanowiłem i szybko podniosłem się z ziemi ruszając przed siebie. Rose od razu dołączyła do mnie. Ta dzika wyspa, wcale nie wydawała się być taka dzika jak mi si
Najnowsze posty

Rozdział 3

Rzuciłem plecak na ziemię i spojrzałem na dziewczynę. Minę miała nie zbyt przyjazną, jednak postanowiłem być stanowczy. -Zostaniesz tutaj, a ja pójdę do lasu po drewno na opał. Nie oddalaj się rozumiesz? Dziś noc spędzimy na plaży, jutro ruszymy w drogę.-powiedziałem i skierowałem się w stronę lasu. -Jasne, jasne, idź sobie, niech Cię wilki pożrą.-wrzasnęła i usiadała na piasku. W lesie było ciemno, w sumie trudno nazwać to lasem, bardziej puszcza tropikalna, czy coś w tym stylu. Zdecydowałem nie zapuszczać się w głąb, by nie zgubić się, i nie narażać na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Pozbierałem kilka gałęzi i wróciłem do swojej towarzyszki. Gdy tylko mnie zobaczyła wydobyła z pochwy nóż i zaczęła strugać gałęzie, by pozbawić ich liści. Nie powiem szło jej to dość sprawnie. Przypatrywałem się uważnie jej ruchom. -Będziesz teraz pokazywała swoje humorki?-spytałem przymykając lekko oko. -Może będę, może nie będę, co Ciebie to obchodzi?-odpowiedziała. -Zachowujesz się jak rozkap

Rozdział 2

-Macie dwie godziny, by spakować się i przygotować do drogi.-rzucił James. -Wszystkie potrzebne rzeczy znajdziecie w sali numer 5, weźmiecie tyle ile uważacie za słuszne. Tom- sterownik waszej łodzi będzie czekał na was przed budynkiem o 12:00. Możecie już iść.-dodał Jamie i usiadł za biurkiem obok Sama. Razem z Rose wyszliśmy z biura i udaliśmy się do sali numer 5. Pokój podzielony był na dwie części, po prawej była część Rose, gdzie na stoliku znajdowały się różnego rodzaju sztylety i ostrza. Po lewej natomiast była moja strona, tam na stoliku leżały wszelakie gatunki broni palnej. W rogach pokoju znajdowały się plecaki, w które mieliśmy spakować żywność, nieco odzieży, broń, mapę i inne rzeczy niezbędne do przeżycia na wyspie. Podszedłem do swojego stolika. Żadne z nas nie odzywało się. Pakowaliśmy się w spokoju. Do momentu, gdy dziewczyna przystanęła i łapiąc się pod boki powiedziała. -Widzę, ze nie cieszysz się z mojej obecności, ale musisz to przeżyć. -Spostrzegawcza jesteś-rz

Rozdział 1

Wszedłem do biura Sama. Siedział właśnie nad aktami nowej sprawy. Wyglądał dość zabawnie, miał długie szare już włosy, które opadały na kartki papieru, na nosie miał okrągłe okulary, a ubrany był w białą koszulę i jeansowe spodnie. Kiedy usłyszał moje kroki, wychylił swój wzrok zza kartki papieru. Pociągnął nosem i zwilżył palce.  -Bill James, wyjątkowy człowiek- rzucił. Spojrzałem na niego zdziwiony, zawsze zaczynał rozmowę od słów: "Nowy zleceniodawca jest czysty" czy coś w tym stylu, ale nigdy nie wymieniał ich z nazwiska rzucając przy tym "wyjątkowy człowiek". Dziwne. Sam spostrzegł moje zdziwienie, pokręcił delikatnie głową i spojrzał mi prosto w oczy. -To jedno z poważniejszy zleceń Nicolas, jeżeli je zawalisz stracimy reputację, wszystko to na co pracowaliśmy przez tyle lat legnie w gruzach-źrenice Sama rozszerzyły się do granic możliwości. -Wyspa Ostrow, zwana także wyspą Strachu położona jest na Oceanie Atlantyckim, znajduje się tam siedziba najgorszych

Wstęp.

Czy wiesz co siedzi w umyśle zabójcy? Wielu ludzi zastanawia się nad tym. Zabijanie w celach zarobkowych jest hańbą, niemniej jednak jest to przysługa dla innych. Pomyśl tylko jeden gangster wykańcza drugiego..Ciekawe, prawda? Dobrze wiemy, że nie tylko gangsterzy wykańczają siebie nawzajem, są też ludzie, którzy chcą zabić tego drugiego dla zabawy, bo ich denerwuje, bo chcą przejąć po nim jakiś interes i tym podobne. Prawdziwy zabójca nie splami rąk krwią niewinnej, czystej i bezbronnej osoby, by pomóc w chorych celach jakimś psychopatom, czyhającym na wieńce laurowe.   Jestem Nicolas i mam 23 lata. Zabójcą zostałem kilka lat temu, kiedy to mój ojciec, jeden z tych nadętych bufonów nakazał mi rozpocząć naukę, bym mógł w przyszłości przejąć jego firmę. Na szczęście Sam, nauczyciel sztuk walki i osoba, której teraz zawdzięczam swoje stanowisko, w porę zareagował i wziął mnie pod swoją opiekę. Na początku było ciężko, pozbycie się ludzkich odruchów, smutku, żalu, współczucia i miłości s